poniedziałek, 9 grudnia 2013

Warszawa, 1939

Janeczku mój drogi, Janeczku, kiedy do mnie wrócisz?
Zanim wyślę do Ciebie kolejny list po stokroć razy będę się zadręczała
Że ja śmierć Twoją widziała, czuła i słyszała
O Kochany, serce moje krzyczy!
Czy to kula była? Czy Ci serce pękło?
Życie z Twych oczu iskierek nigdy nie mogło zgasnąć
Pełne radości, zawsze niewinne, chłopięce oczka naiwne
Dwa to były słodkie płomyki
Czy pamiętasz, gdy w domu razem tańczyliśmy?
Włączyłeś płytę, stanąłeś za mną, czułam Twój oddech na sobie
Ten tylko raz drażniłeś się ze mną
Nigdy nie oddam tego, za nic z pamięci nie wydrę, Janku!

A teraz biję się w pierś i z bogiem przepraszam
Janeczku, żołnierzyku mój czyś zraniony?
O Panie sprawuj nad nim opiekę, bom sama go zawiodła
Pilnuj go proszę, bo nie wiem czy powróci

Nie wyznałam Ci miłości, kusiłam Cię
Teraz żal w sercu mym bije, zmieniłam się
Janku, co dzień strach krew w żyłach mi mrozi
I klnę się na boga, że gdybym raz mogła jeszcze Cię pożegnać Kochany
Całowałabym usta Twe, nie lico blade
Widziałam Twego ducha walki i dumę, widziałam!

Mój dzielny Janku wracaj do mnie prędko
Ojca niemiec nam zabrał, świat przestał się tu kręcić, miasto się wypala
Wróć, błagam Cię Janku, czy to moja natura?
Co Cię pochłonęło mój kochany?
Co dzień myślę i płaczę za Tobą
Pociesz matkę, bo płacze po cichu nocami, pociesz ją, gdy mego ojca już nie ma
Warszawa się z rąk Polaków wywinęła, zbawiciela już nie szuka
Nie szuka, sojusz z tchórzami, ich to nie rusza..
Po cóż u licha nam angielskie ulotki, chociaż Francuskie ścierwo kara spotkała
Nie ma tu dla nas nadziei

Pamiętam ciepło Twoich ramion
Dawałeś mi swą obecnością tak nie do opisania szczęście
A ja głupia, a głupia..
Mój Janeczku, me serce Cię teraz błaga i szuka
Czy wojnę sobie za żonę wziąłeś?
Czy tłuc Niemca bardziej aniżeli mnie kochałeś?
Faktu to nie zmieni, bom głupia jest i głupia byłam jak but!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz