poniedziałek, 9 grudnia 2013

Legenda o naturze1

Więc zjawiłaś się jak pocisk
Spadając na moją głowę
Z czarnym niebem
Późną nocą, na moje życzenie
Patrzyłem, gdy tylko mogłem, spoglądałem
Jak do porywania dymu się delikatnie zrywały
Wzroku odczepiać nie chciałem
Głęboko w sobie skryłem marzenie
Ażeby je poznać, poczuć
Bo w sobie kuriozalny kształt skrywały
I był to zamach, zamach doskonały
Zamach na wszystko
Na uczucie, wartości, definicje i zasady
Krótkie uniesienie, podmuch nieskończoności
Co serca winno rozpalać i poznać nawzajem

Zaiste! Ale w sercu uczuć nie mogło takich rozpalić
Natura człowieka
Potrzebą nie z serca, a ze pospolitej egzystencji
Myśl ta wielka wzywa milczenie
Ale to serce! serce, które niczego poczuć nie mogło
Ono nie sługa i czuje
Zwiodły mnie Twoje oczy
Odbijały światło jak wody strumienie
A każdy kolejny papieros wysyłał mnie jeszcze dalej
Dalej, głębiej, wiercił dziurę w myślach
Burzył konstruktywną rozmowę
I nie mój, a Twój papieros
Kiedy Twoje wargi go obejmowały
On nie miał nikogo
Każdy z nich był jednorazowym szczęściarzem
To jak pustelnik
Koniec mojej wyprawy stał się początkiem
Początkiem egoistycznej wyprawy
I wtedy nic nie było ważne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz